"ROMP" ***i pół
Tylko Rock - 1994
Okrzyk: Here Comes Motherfucker, yeah !, cztery mocne uderzenia w perkusję i ostry, grunge'owo - punkowy riff gitary... Tak zaczyna się ROMP, jeden z mocniejszych materiałów, jakie dane mi było słyszeć ostatnio w wykonaniu polskiego zespołu. Zarówno pod względem jakości jak i energii emanującej z muzyki. No, ale jeśli wśród swych fascynacji Jesus Chrysler Suicide wymienia Mudhoney, Soundgarden, Sonic Youth czy Nine Inch Nails, to do czegoś to zobowiązuje... Ta lista wiele wyjaśnia. ROMP zdominowały brzmienia z Seattle. Mudhoney słychać prawie w każdym utworze Jesus Chrysler Suicide. Prawdziwymi perełkami są Here Comes Motherfucker i That's What I Want, którym naprawdę niewiele brakuje do Touch Me I'm Sick, czy Here Comes Sickness. F.U.C.K You Man oparty jest dla odmiany na sabbatowskim riffie.
W Malignant Tumour doszukać się można wpływu Sonick Youth, zaś w Ride On - Ministry. To ciekawe, ale momentami Jesus Chrysler przywołuje odległe skojarzenia także z... Houkiem (Slave Of Sex, I Killed My Love). Nie oznacza to jednak, że brak tu własnego stylu. Grupie udaje się odcisnąć na kompozycjach własne piętno, a także zadbać o ich urozmaicenie. Na ROMP od całości odstaje może tylko "łupanka" w Like An Animal, choć i w tym nagraniu jest kilka interesujących momentów.
Wiem - kompozycje na ROMP w dużej mierze nawiązują do pomysłów innych zespołów. Wiem - tak gra dziś co najmniej połowa rockowego świata. Jednak jednym wychodzi to lepiej, innym gorzej. Jesus Chrysler Suicide robi to naprawdę nieźle.
Robert Sankowski |